niedziela, 4 kwietnia 2010

Świątecznie

Tak sobie przeglądałam poprzednie posty i dochodzę do wniosku, że musiałam być strasznie nieszczęśliwą osobą pisząc to wszystko i uzewnętrzniając wszelkie mroki niezrozumiałe dla moich najbliższych, a nawet częściowo dla mnie w dniu dzisiejszym. I tak się zastanawiam jakim sposobem dałam się stłamsić sama sobie. Na ile trzeba było zapomnieć o tym czego tak naprawdę chcę i kim jestem. I do tego ta nieodparta potrzeba mówienia tego głośno, nie do pamiętnika (ten wyraz to już trochę chyba archaizm, ale to już dużo dalsza dywagacja i nie o tym chciałam dzisiaj tutaj pisać). Tak więc pisanie w przestrzeń, wylewanie z siebie toksyn, które musiały mieć jakiekolwiek ujście, abym nie wybuchła. I zastanawiam się po co założyłam tego bloga. Przecież nie piszę tu nic sensownego poza kupą gówna, którego usiłując się pozbyć wylewam na kogoś innego. Po co to wszystko??

Zmieniło się u mnie, czy raczej we mnie, wyrównało. Na pewno na tyle. że potrafię spojrzeć krytycznie na ostatni rok... Ma być lepiej, pozytywniej i z pewnymi założeniami na przyszłość.

tyle na dziś...