piątek, 10 września 2010

Muang Sing pod Chinami

Po wczorajszej wieczornej debacie co robimy dalej jednoglosnie postanowilismy sprobowac swoich sil pod granica chinska i poswiecic ostatni dzien na poszukiwanie skuterkow wlasnie tam. Slyszelismy że jest tam dosc niezly rynek chinski no i chiny kusza;)
Wypozyczylismy skutery(za koreanski 40tys kipow za dzien) i wyruszylismy. Glowne drogi w Laosie pomijajac już fakt że ich jakosc pozostawia wiele do zyczenia, maja jedna bardzo wazna zalete. Co kilometr znajduje się betonowy slupek informujacy Cie jak daleko masz do kolejnego miasta. Ulatwia to duzo;) tym bardziej jak się potem wraca tak jak my, po nocy, ale o tym pozniej. Sama podroz tam byla super. Jest to 60km dosc niezlej jak na laos, asfaltowej drogi. Poczatkowo biegla wzdloz rzeki Nam ta. Pokryte dzungla wzgorza tylko w niektorych miejscach odslanialy tarasowe pola ryzowe. Co jakis czas pojawiala sie wioska Hmongow. Hmongowie jest to grupa etniczna zupelnie rozna od Laotanczykow. Przywedrowali oni z Chin i obecnie zasiedlili caly plw Indochinski. Jesli chodzi o sam Laos to  po tym jak wspierali Stany, CIA oraz byly rzad laotanski podczas wojny w latach siedemdziesiatych. Po przejeciu wladzy przez komunistyczny rzad przezyli prawdziwy exodus. Obecnie wielu z nich wrocilo do Laosu, a ONZ przyznalo im nawet w latach dziewiecdziesiatych status uchodzcy.
Wioski w pln Laosie wygladaja naprawde pierwotnie, chaty na palach pokryte strzecha, nie ma tam elektrycznosci i wszedzie biegaja dzieciaki na bosaka. W ciagu dnia niewielu doroslych mozna tam spotkac.

Wyslano z BlackBerry®

1 komentarz: